-Czyli Keira tak naprawdę... Nie istnieje? - zapytałam cicho.
- Tak. Poczułam jak w moim sercu tworzy się pustka. Zrozumiałam, jak wiele dla mnie znaczył. - Dziękuję - szepnęłam i zaczęłam odchodzić. - Bliss? - zapytał zaniepokojony moim stanem basior - Przepraszam, muszę iść - odparłam i przyspieszyłam. Niedługo później zaczęłam biec. Biec tak, jakbym chciała polecieć. Wtedy zaczęła się przemiana. Mimo bólu i gorąca nie zwolniłam. Po chwili mogłam rozłożyć swoje demoniczne skrzydła i pofrunąć. Wzbiłam się w powietrze i leciałam - bez celu. Byle przed siebie. Wciąż miałam przed oczami obraz Keiry. Poczułam, jak pierwsza łza toczy się po policzku. |
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz