Nie wiedziałam gdzie jestem, co się ze mną dzieje, ale czułam, że na
czymś leżę. Chyba wracała świadomość... Tak to to! Budziłam się... Po
kilku minutach szarpania otworzyłam oczy. W jaskini w której się
znajdowałam były lampiony ze świetlikami by dało się wszystko widzieć.
Gdyby nie one, było by ciemno. Ciemno... Czyli nadal tkwiłam w postaci
Nocy. Potrzęsłam łbem i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że patrzy na
mnie wadera.
- Obudziłaś się? - zapytała z ciepłym uśmiechem - Byłaś nieprzytomna
Wiec jestem w jaskini medycznej...
- Ja... Może to Pani ze mnie wyjąć? - wadera wybałuszyła oczy
- WYJĄĆ?! CO?! - krzyczała - Nie masz żadnych ran zewnętrznych więc ja mam wyjmować!?
Odchrząknęłam
- No właśnie, bo TO siedzi WE MNIE. - powiedziałam - Jestem Ea, ja mam
tak naprawdę inną postać. Znaczy... Zawsze zmieniałam się z Nocy na
Dzień. Ale nigdy mnie to nie bolało i nigdy nie wyczerpywało. W mojej
byłem watasze panowała zaraza. Ja też to mam, ale nie jest zakaźne, to
dostaje się przez pożywienie, najpierw się rozmnaża i wpełza do jeleni,
czy królików a potem przenosi się na większego żywiciela. Na przykład
Wilka, który zjada poprzedniego żywiciela. Wiem, że da się to wyjąć.
Kilka wilków z watahy miało to wyjęte. JA naprawdę potrzebuję pomocy, TO
BOLI - wyjaśniłam a wadera odetchnęła
- Musimy wezwać Demona. - powiedziała
< Demon ? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz