Biegłam już jakiś tydzień. Ci kłusownicy byli strasznie zawzięci!
Uciekałam przed każdym szmerem, każdym chałasem. Po kilejnym dniu
ucieczki wydawało mi się, że już ich zgubiłam. Zwolniłam. Łapy żądały
odpoczynku. Z biegu przeszłam w szybki marsz. Po jakimś czasie
przystanęłam. Rozejrzałam się. Nie było tu nic podejrzanego... Niestety
pierwsze wrażenie bywa mylne. Tak było i tym razem.... Gdy tylko usadłam
padł strzał, potem drugi i trzeci. Upadłam i zemdlałam. Widziałam
jeszcze tylko podbiegającego wilka...
<Demon?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz